wtorek, 8 grudnia 2009

Strącony autobus pokaźnie pedałuje

Tak przyjęto, że to dzień niedobry,
Gdy ci korzeń podgryzają bobry.
Z braku przyczepności w glebie,
Jednak z przyczepnością w niebie
Myślą można świat okrążyć.
Jak kroplą w kamieniu drążyć.
Myśl potężna jest i sroga.
Jej nie straszna żadna droga.
Można wiele w niej zachować,
Mury wielkie z niej budować.
Miast się kalać ciężką pracą,
Miast się męczyć niską płacą
Użyć czegoś duchowego.
Gówno jest jak klocki LEGO!
Można składać domki różne,
Można mieć zachcianki próżne
I zbudować z klocków fajkę.
Piasek wywieźć na Jamajkę,
Żeby mieli na czym leżeć,
Żeby mogli pływać w serze.
Trzeba wspomnieć o łyżwiarstwie,
I ich hobby – kanalarstwie.
Jamajczycy – dziwni goście.
Mówiąc o tym jeszcze prościej,
Ludzie z nich skomplikowani.
Nawalone mają w bani,
Ciągle palą śmieszne zioła,
Ciągle ich stodoła woła.
Lecz nie o tym dzisiaj gadka,
Jak to mawia moja matka:
„Ty debilu pierdolony!
Zobacz, balkon jedzą wrony!”
Wnet ze szczotką trza wyskoczyć,
Z wściekłością na balkon wkroczyć.
Napierdalać po ptaszyskach!
Napluć z góry na ludziska!
Niech się wszyscy odpierdolą,
Bo im oko sypnę solą.
Jestem sobie sam kolegą,
Wszyscy inni to mi jebią.
Coś mi w każdym dziwnie śmierdzi,
Choć mój lekarz zręcznie twierdzi,
Że mam jakąś schizofrenię!
Że z realem magię mienię!
Lekarz leczy? Piekarz pierze?
Pedał jeździ na rowerze?
Czy skazany może skazić?
Czy razowiec może razić?
Ktoś tu widzi coś nie teges?
Za poduszkę robi sedes.
Kałem włosy oblepione,
Pomieszane z makaronem.
Ktoś podnosi nagle deskę,
Zatrzaskuje, a ja wrzeszczę.
Przecież głowy nie zabrałem!
Przecież się nie wyrzygałem!
Ty łachudro! Niedojebie!
Byłbym teraz w siódmym niebie,
Gdyby nie twój niecny czyn!
Gdy na ryju tatar, albo z ryja młyn,
To się zlituj nad kolegą!
Miast się śmiać z nieszczęścia jego.
Jak kto komu, tak on jemu,
Więc dlaczemu tamten temu
Takie gnioty do łba wbija?
Kija kładzie mu na ryja,
Nogę w dupę po pas wsadza,
I nad uchem tak doradza:
Weź się kopnij w głowę z bani,
Kurczak z rożna nie jest tani!
Ile będziesz tego żreć!?
Co? Chciałbyś jeszcze więcej chcieć?
Jednak nie chcesz, rzygasz dobę,
Twój żołądek walczy z drobiem.
Wódki nie pij już koleżko,
I zapoznaj się z wywieszką:
„Nie ma sensu siłą wpychać,
Gdy zapchana gównem kicha.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz