Dziś lajtowo, rozpoczęcie,
Coś nas boli, siedzi w pięcie.
Lekko w duszy jest od rana,
Trochę pustki, trochę siana.
Toteż trzeba wykorzystać,
Póki myśl jest młoda, czysta,
Wiersze dwa czy trzy napisać.
Jak Dunajec mąci flisak.
Rozpocznijmy więc bajeczkę,
Jak raz bednarz robił beczkę.
Wziął sto desek, pręty dwa,
Podśpiewywał se - tra-la.
Młotkiem zbijał, chwycił cęgi,
Z prętów zrobił dwa okręgi,
Ściągnął nimi wszystkie deski,
I zakisił tam trzy pieski.
Taka myśl niechybna przyszła,
Magia naszych wierszy prysła,
Pojawiły się złe rzeczy.
Ktoś tu komuś chyba przeczy,
Coś rozkręcił ktoś w trybikach,
Mózg szalony taniec bryka,
I logika się rozpada.
Mała wioska, nagle Prada.
Ciach! Bajeczka! Na dwa wersy!
Kot pozjadał mi pampersy!
Kto tu muśli, oprócz mnie?
Przecież wiem, że nikt, czyż nie?
Nie kozakuj na papierze,
Nie zastawiaj wnyk na jeże,
Nie zagarniaj gówna ręką,
I nie szarżuj z fają miękką.
Skończ kolego, nie pleć tyle.
Zorro lubił jeść motyle.
Miro
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz